wtorek, 13 stycznia 2015

Postanowień nie będzie:)



Matko i córko ile nas tu nie było..... aż wstyd. Ale potrzebowałam odpoczynku aby z nowym rokiem z radością wrócić do blogowania. Jak widać nowy rok przedłużył się o kilka dni :) Przyznam , że tyle dni wolnego nie działa na mnie dobrze. Za  bardzo się człowiek rozleniwia. Do tego jeszcze okazało się, że tyle dni z dziećmi nie jest aż tak straszne. Wiadomo są już coraz większe i mądrzejsze, co nie znaczy , że często gęsto dają też nieźle popalić. Jednak te wolne dni upłynęły nam bardzo szybko. Swój wkład miała również babcia, moja kochana mama, która na kilka dni nas odciążyła i pozwoliła złapać oddech i nie wyjść z siebie. 

Jak już napisałam postanowień nie będzie. Nie będę pisać co zmienię w nadchodzącym roku. Po prostu postaram się to zrobić.  Jedyna i najważniejsza rzecz na jakiej mi zależy to większa organizacja z mojej strony. Jest to niestety moją zmorą. Zapominam, gubię i jestem czasami roztargniona. Wymagać to będzie pracy z mojej strony ale jako, że w lipcu przekroczę w końcu magiczną liczbę 30 to czas najwyższy się wziąć za siebie.

Zima jaka jest każdy widzi, jak tylko spadnie kilka płatków śniegu, dzieci nie posiadają się ze szczęścia. Na pewno też zauważyliście, że ostatnio mniej Salvadora. Jakoś ostatnio ucieka mi sprzed obiektywu a ja nie zamierzam go zmuszać. Jak zechce znowu się w nim pojawiać to powróci na bloga :) Tymczasem Sara :)




A na koniec jeszcze historyjka mojej A.

"Długo oczekiwane święta dobiegły końca, a wraz z nimi wracamy do rzeczywistości .
Wszelakie media nagłaśniają ,ze wraz z 25 grudnia nadeszły nowe przepisy dogodne dla konsumentów. Będzie możliwość zwrotu , wymiany ,wydłuży się czas do zmiany decyzji.. .Ja jednak  pamiętam jeszcze czasy kiedy rzeczy zakupionych – w tym prezentów oczywiście – zwrócić się nie dało . Każde takie wspomnienie niesie ze sobą bardziej lub mniej zabawne sytuacje - od niepasujących swetrów począwszy na dwóch takich samych piżamach skończywszy.
 Nie mniej jednak  są historie , które bawią nas co roku … po kolacji kiedy zaczyna się rozdawanie prezentów mój tata zawsze zaczyna „ A pamiętacie…” i tu niczym z worka sypią się wszelakie wspomnienia… jednym z nich musze się podzielić :


Lata 90 w sklepach wreszcie sa towary , zaczynają się prezenty szerzej rozumiane niż majtki , skarpetki i słodycze... Moja mama nigdy nie pracowała , zajmowała się domem stąd wiele rzeczy mnie omijalo – nigdy nie miałam kluczy na szyi ,ani tez nie czekałam pod klatką (  a szkoda! ) . Dodatkowo nigdy , przenigdy nie potrafiłam wcześniej znaleźć swojego wigilijnego prezentu , mama nie tylko go chowała ,ale tez swoja obecnością skutecznie utrudniała mi poszukiwania. Nadszedł jednak dzień kiedy było mi dane przeszukać wszystko , łącznie z ogromną meblościanką . Gdzieś na ostatniej wysokość pawlacza, gdzie sięgnąć nie potrafiłam mimo usilnych starań ( dwa krzesła tez były! ) wyczulam pod dłonią materiał . Cieplutki, mięciutki, delikatny , stanęłam z pewnej odległości , wzięłam lusterko i ujrzałam lazur – kolor moich marzeń. Pomyślałam – POLAR – wymarzony , szalenie modny i jeszcze w ukochanym kolorze. NIE umiałam utrzymać radości w sobie, wiec latwo niczym w głuchym telefonie w klasie rozpuscilam wici ,ze będę miała polar ,ze niebieski ,ze piękny .Przez kilka dni przed lustem trenowałam zdziwienie, tak aby rodzicom nie było przykro … cóz ćwiczyłam na prożno , bo większego zdziwienia nie dało się uzyskać niż to naturalne , gdy zamiast wymarzonej kurtki dostałam…czapkę!
Ciekawa jestem czy macie podobne doswidczenia , czy siedząc przy wigilijnym stole oczami polowaliście na największe pudełko , które ostatecznie trafilo do kuzyna? Czy byliście przekonani o otrzymaniu wymarzonego prezentu co kompletnie się nie sprawdzilo?
Moje doświadczenie podpowiada mi jedno  nigdy więcej nie szukac !
czapka była calkiem fajna , gorzej jednak ze wstydem w klasie ;-) "







5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ty również ;*
      Jedno postanowienie mam- spotkac w tym roku w realu Małe Dranie :)
      pozdrawiam Was gorąco

      Usuń
  2. Fajnie że już jesteście z powrotem na blogu...:)
    Cudne zdjęcia , szkoda że nie ma Salvadora ....
    Pozdrawiam Ciepło
    Wierna czytelniczka Ania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Badzo dziękuję i cieszę się że ktoś czeka :)
      mam nadzieję, że będzie Nas więcej i częściej, a i Sali na pewno się pojawi :)

      Usuń
  3. Fajnie że odpoczęliście i znów nadajecie :)

    OdpowiedzUsuń