Niedziela. Planujemy pobuszować po podobno największym komisie ze starociami i nie tylko w Polsce. No dobra ja planuje. Małżonek, niekoniecznie jest zachwycony tym faktem. Wszyscy ubrani, czekamy na tatę. Wtem Salvador pyta : Mamo a czy w tym sklepie są zabawki??? Nie chcąc dziecka zniechęcić powiadam : Wiesz synku, kiedyś jak tam byłam to były zabawki, pojedziemy to zobaczymy. Nie okłamałam dziecka, o nie. Zawsze na takiej wielkiej powierzchni jakaś zabawka się znajdzie. Nie będzie to nowe LEGO ale zawsze to jakaś nowość. Syn po chwili stwierdza, że jak nie będzie zabawek to chociaż gazetkę mam kupić. Zaczynamy dyskutować, że dwa dni temu dostali gazetki. Że nie mozna za każdym wyjściem do sklepu kupować zabawek. Cały pokój jest nimi zawalony a i tak okazuje się, że nie ma czym się bawić. Salvador staje się coraz bardziej dociekliwy w kwestii tegoż sklepu....drąży temat o zabawki, wciąż i wciąż aż ja wpadam w LEKKIE poirytowanie i mówię dziecku, że idziemy ale dzisiaj bez zabawek i koniec tematu. Oczywiście rozmowa kończy się , fochem, płaczem, oburzeniem i w efekcie syn postanawia zastrajkować i zostać z tatusiem w domu.
Wielokrotnie już próbowałam żeby zabawki były kupowane tylko z powodu konkretnej okazji, czyli urodziny, święta x2, dzień dziecka, mikołaj. Nie zawsze to wychodziło. Skarbonki też są w naszym domu nie od dziś. Niemniej jednak doszliśmy do porozumienia, że zbieramy do skarbonek jakąś większą sumę na konkretny zakup.
Jak to jest u Was?? kupujecie zabawki za każdym razem gdy Wasze dziecko robi oczy kota ze Shreka?? Zdradźcie mi swoje tajemnice:-) i trzymajcie kciuki abyśmy z mężem ( tu bedzie duży problem) byli nieugięci i konsekwentni :)
Sara
sukienka, płaszcz, buty, szalik, czapka, buty- ZARA
rajtki - Calzedonia