wtorek, 25 czerwca 2013

Tato

Mamusiu a gdzie jest Twój tato?? kochanie mój tatuś, czyli Twój dziadek jest w niebie. Acha...a mamusiu to jest ten dziadek od babci Ani?? tak, kochanie. To był, mąż babci Ani, czyli mój tato. Acha...mąż babci Ani?? Tak, kochanie.

No właśnie kim jest tato?? Tato kocha nad życie, pokazuje świat, chroni przed złem. Uczy, które jezioro jest największe a które najgłębsze, mówi jak się powinno zachowywać i co jest w życiu ważne a co mniej. Zawsze chce jak najlepiej dla swojego dziecka i nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Tato wszystko wie i jest najmądrzejszy....przynajmniej mój taki był:(

Chciałoby się cofnąć czas ale się nie da. Chciałoby się jeszcze coś powiedzieć, ale on już nie odpowie. Tyle rzeczy było jeszcze do zrobienia, do pokazania, tyle slow do powiedzenia. Człowiek zawsze myśli że przecież jest jeszcze czas, jeszcze tyle przed nami. Aż tu nagle, koniec. Nie ma. Nie ma Go....... Nie zbuduje domu na drzewie dla swoich wnuków, nie poopowiada bajek. Nie będą Go nawet pamiętały. Ja nie usłyszę już Jego głosu. Tak wielu rzeczy żałuje, wielu slow niewypowiedzianych i wielu niepotrzebnie powiedzianych. Może gdybym wcześniej coś zrobiła, szybciej zareagowała. Gdybym to przewidziała.... Może byłbyś tu dziś, pewnie bym do Ciebie przyjechała..... Może..... Jedno jest tylko pewne, ze lepszego taty nie mogłam sobie wymarzyć. I ciesze się że miałam Cię chociaż przez te dwadzieścia parę lat..... Niektórzy nie maja tego szczęścia:-)




Ten dzień nie należy do moich ulubionych, ale moje dzieci swojego ukochanego tatusia mają i mój mąż także go ma. Tak więc pojechaliśmy odwiedzić teściów. A, że ładna pogoda dopisała to i dzieciaczki poszalały na świeżym powietrzu:) Nie ma to jak u dziadków, prawda:)


























  

Sara
bluzeczka, szorty - H&M
buty - zara

Sali
koszula ( jedna z moich ulubionych) - uszyto dla.....
spodenki - ZARA
buty - H&M

niedziela, 23 czerwca 2013

Karuzela...karuzela














Oj jak ja uwielbiam takie imprezy zbiorowe......tzn. nie uwielbiam. Ale jako że w Naszym mieście mało kiedy się coś dzieje, to dzieciaczkom chcieliśmy z małżem frajdę sprawić i na karuzele jednak pójść. Mąż też nie zapałał zbytnim optymizmem na tę że okoliczność ale cóż:) Gdy dotarliśmy na miejsce, skwar w dalszym ciągu ( godzina po 18 była już), tłum ludzi, płaczące dzieci, dudni muza. A moje anioły w swoim żywiole, mamusiu tu, mamusiu tu, mamusiu tam, mamusiu balona, mamusiu pić, mamusiu na autka......a gdzie tatusiu???? Norma. Wiec były i autka i konik na karuzeli i dmuchany zamek, oczywiście cudowne bańki mydlane które po 10 minutach wyzionęły ducha. Był też balon... w dalszym ciągu jest:) Szybko przeszliśmy ten plac boju, zatrzymując się przy każdym możliwym straganie z cudami made ich china. A tak swoją drogą dlaczego dzieci nie mogą się temu oprzeć?? ( w sumie ja jako dziecko też nie mogłam za pewne) Kilkoro kolegów z przedszkola po drodze spotkaliśmy, z mamami chwile pogawędziłam, szkoda mi tylko było męża mego bo się z tatusiami nie znal i stali Panowie tak trochę niezręcznie....w sumie to tak dziwnie bo kobiety to zawsze o czymś tam pogadają a chłopy stoją i się gapią. No ale jak się nie znają to o czym mają gadać. Mamuśki, to o tym że Pani w przedszkolu przesadza albo się czepia. Szybko cały tydzień przegadałyśmy nt. przedszkola i dalej w drogę. Dzieciaki trochę pobiegały, popłakały i foch na koniec też był. Więc możemy uznać wyjście za jak najbardziej udane:)))
























i na koniec mały foch:)

piątek, 21 czerwca 2013

Jak ten czas leci....

Kiedy dowiedziałam się, że noszę pod sercem dwa maluszki, był to dla nas wielki szok, ale też nieopisana radość. Oczekiwania na wiadomość czy to będą chłopcy czy dziewczynki a może para:) No i jakież było nasze szczęście gdy okazało się, że będzie parka. Moja ciąża przebiegała idealnie, choć z góry jest założenie, że ciąża bliźniacza jest zagrożona i trzeba bardziej uważać. Donosiłam maluchy do 40 tygodnia i 09.09.2009 urodziłam ślicznego chłopca ( 3540 gram!!!!!! ) i dziewczynkę (2450 gram!!!) Muszę przyznać, że moje dzieciaki były bardzo spokojne i grzeczne, spały i jadły. Sarunia czasami miała kolkę ale sporadycznie. Minął pierwszy rok.... drugi.... mija trzeci..... Nie wiem kiedy ten czas zleciał. Kiedy te moje maleństwa tak bardzo urosły. Samodzielne nad wyraz, mądre, zdrowe i kochane. Psocą, kłócą się i kochają. Sądzę, że jako bliźnięta mają ze sobą szczególną więź. Jest to niesamowita miłość bratersko siostrzana. Jedne o drugim zawsze pamięta i rozdzielamy je bardzo rzadko. Muszę przyznać, że zazdroszczę im, że mają siebie bo chyba nikt nigdy nie będzie im bliższy....






















Sarka
sukienka - H&M
buty - Zara

Sali 
koszula - NEXT
spodenki - H&M
buty - GEOX
kaszkiet - ZARA