wtorek, 17 czerwca 2014

Ciągły strach...


Pamiętam, że bardzo szybko chciałam mieć dzieci, wręcz chciałam je mieć od kąd pamiętam. Zawsze lubiłam dzieciaki, jako mała dziewczynka chciałam być przedszkolanką ( teraz w  żadnym wypadku). Gdy zaszłam w ciążę na pierwszym USG lekarz potwierdził, że mam mieszkańca i że wszystko jest ok. Następna wizyta zaplanowana była za około miesiąc. Jakież było zdziwienie i moje i lekarza gdy na drugim USG okazało się, że są dwa serduszka!!!!! Byłam w ogromnym szoku, pamiętam jak wracałam do domu i płakałam ze szczęścia. Rodzina nie mogła uwierzyć. To było niesamowite. Cała ciąża przebiegła książkowo, nawet nie musiałam ani jednego dnia przymusowo leżeć. Jedynym minusem było bardzo dużo nad programowych kilogramów (+30 kg) i okropny trądzik różowaty. Tak więc dotrwałam do 40 tygodnia, dzieciaczki przyszły na świat poprzez cesarskie cięcie.  Teraz po prawie pięciu latach jak ktos mnie pyta czy po cesarce długo nie można wstać z łóżka to w sumie nie pamiętam.

Po powrocie ze szpitala do domu nie powiem, łatwo nie było. Karmienie to był jakiś koszmar, a jeszcze ciągłe głosy od wszystkich karm naturalnie to najlepsze dla dziecka to było coś okropnego.  Karmiłam przez miesiąc, tzn odciągałam laktatorem i dawałam w butelce. Wyobraźcie sobie noc... dzieciaczki spały w kołyskach i średnio co 1,5 godziny pobudka. Na stoliku nocnym stały przygotowane już butelki z odmierzoną wodą, jedna zawsze w podgrzewaczu. Ale wspominając teraz ten czas nie było jakos strasznie źle. W dzień dzieci spały i jadły praktycznie do pół roku. Były nad wyraz grzeczne. Sali potrafił spać po 5-6 godzin.

Schody zaczęły się jak zaczynały raczkować, wszędzie były dosłownie wszędzie.  Wtedy trochę się nalatałam. Ale teraz wspominam ten czas cudownie. Pierwsze słowa, pierwsze kroki, buziaki, zabawy. Pierwsze wspólne wakacje. Pierwsze choroby.......

Pierwsza gorączka Salvadora to była dla mnie wręcz trauma....dzwoniłam do mamy i panikowałam...a dlaczego on ma gorączkę, przecież jest taki mały, przecież nic mu nie dolega itp itd. Sali jako niemowlak miał non stop katar co potem owocowało kaszlem. Spałam z nim, czuwałam tak więc od samego początku był we mnie strach. Sara jest dużo bardziej odporna, przeważnie jeśli choruje to jako druga, nie da się na to nic poradzić bo nie mogę ich odizolować od siebie.
Co prawda przez te prawie pięć lat ich życia antybiotyków brały dość mało, bo może ze 3-4 razy, ale każda gorączka, kazdy ból wywołuje u mnie paniczny strach.
 
Jakiś czas temu Sarę nagle rozbolały nogi, tak, ze nie mogła na nich stać.....myślałam, że umrę ze strachu. Nawet Wam nie chce pisać co sobie wymyśliłam....oczywiście alarm do mamy.....mama mówi pomyśl może za dużo biegała, może cos robiliście wczoraj i ja bolą.....przypomniałam sobie ze dzień wcześniej byliśmy u znajomych i Sara pierwszy raz jeździła na rowerze z pedałami, na rolkach i hulajnodze, tak więc były to zakwasy. Ale co ja sobie wkręciłam i wyobraziłam to moje.
 
Podobnie jest z przedszkolem, każda wycieczka autobusowa to moje myślenie, czy aby na pewno autobus jest sprawny, czy kierowca będzie trzeźwy, czy Panie poradzą sobie z taka grupą????
 
Moje dzieci jeżdżą samochodem tylko ze mną bądź z mężem, kilka razy jechały z moim kuzynem i na tym się kończy krąg zaufania.
 
Czy to normalne??? Czy to kiedyś przechodzi?? Wydaje mi się, ze jakoś nad opiekuńcza nie jestem, bo dzieciaki sa bardzo samodzielne ale strach o ich bezpieczeństwo jest ogromny.










5 komentarzy:

  1. To normalny objaw ;) Mam tak samo :)
    W końcu to nasze dzieci i kto jak kto ale Mama i Tato zawsze będą dbać o bezpieczeństwo swoich dzieci ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam dokładnie to samo. Kiedyś dałam Agatkę do auta dla siostry, ale wtedy jechaliśmy za nimi w to samo miejsce. Jednak mimo wszystko męczyłam siostrę telefonami, żeby szwagier zwolnił ;) Boję się o wszystko, ale staram się zachować umiar. I przede wszystkim nie panikuję przy niej. Nie okazuję strachu, aby nie zarazić ją tym samym.

    OdpowiedzUsuń
  3. a juz myslalam ze tylko mnie przesladuje ciagly strach moje dziecko... ale mamy juz chyba tak maja...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojjjj ;) ja mam to samo :) więc witam w klubie :D Cóż zrobić ;) ?
    Cudne te Twoje podwójne szczęście <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Normalny, kochający rodzic chce dla swojego dziecka, jak najlepiej - to normalne! Choć z drugiej strony, czapką ich nie przykryjesz, więc próbuj wyprawiać ich na małe eskapady z bliskimi osobami, a zobaczysz, że i Ty będziesz zadowolona, a dzieciaczki wrócą jeszcze bardziej stęsknieni i chętni na tulasy i całusy!!

    OdpowiedzUsuń