wtorek, 4 czerwca 2013

Szaro buro i ponuro.

Nawet nie będę pisać jak mi wstyd, że tak dawno nic nie pisałam. Jedyne co mam na swoje usprawiedliwienie, to to , że pochłonęło mnie szycie z powodu zbliżających się targów, i ogólnie jakoś mało czasowa ostatnio jestem. A najgorsze jest to, że pogoda sprzyja tylko zaszyciu się w pracowni i szyciuuuuu:) A takie były plany, że w końcu w tym roku założę sobie  warzywniak, ale jak jednego dnia było troszkę słoneczka to jedyne na co mi starczyło czasu to na to, żeby spryskać chwaściska okropne, co by się na cały ogród nie rozprzestrzeniały. No i na tym się niestety zakończyło. Pomidory czekają na zasadzenie, nasionka innych pyszności też czekają, a u nas jak leje to leje. Może jutro jak będzie choć chwileczka bez opadów to w końcu to wszystko posadzę. Jedynie chyba tylko dzieci zauważają w tej pogodzie jakieś plusy, mianowicie można do woli chodzić w gumowcach i wskakiwać do kałuż:). Podczas drogi do przedszkola  ( w naszym przypadku jakieś 500 m), zawsze jest tyle kałuż, aby dzieci spokojnie mogły do każdej wejść, aby przypadkiem nie dojść do przedszkola z suchymi spodniami:)

Jedyne z czego na razie można się cieszyć to troszkę zieleni na tarasie. Ale obawiam się, że jak tak dalej będzie padać to pogniją mi wszystkie pelargonie posadzone na oknach:(  Na razie na rosną sobie lobelie i lawenda:)

Tu z tarasu mojej mamusi:)






Ale żeby nie było, że ani jednego dnia ładnego nie było. Były były, może dwa:) udało nam sie wtedy spędzić troszkę czasu z dzieciaczkami:) ile było radości na placu zabaw:)



 
Do ( bardzo szybkiego) usłyszenia, kochani:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz